sobota, 21 grudnia 2013

Chapter II

- Tutaj mieszkam - oznajmiłam wskazując na niewielki dom po lewej stronie ulicy.
- Odprowadzę cię - powiedział Harry wychodząc z samochodu. Westchnęłam cicho i zrobiłam to samo. Oczywiście musiałam się potknąć, ale ku mojemu zaskoczeniu nie zaliczyłam nieprzyjemnego spotkania z chodnikiem tylko poczułam, jak czyjeś ramiona oplatają moją talię tym samym zapobiegając mojemu upadkowi.
- Uważaj ślicznotko - powiedział z uśmiechem.
Odgarnęłam włosy, uśmiechnęłam się i cicho podziękowałam.


- Powinniśmy się poznać. Jestem Harry - wystawił w moją stronę rękę.
- Anastasia, ale błagam..mów mi Ana - uścisnęłam lekko jego dłoń.
- Pięknie wyglądasz dziś wieczorem - powiedział przybliżając się do mnie przez co musiałam oprzeć się plecami o auto.
Przygryzłam nerwowo wargę unikając jego wzroku.
- Spójrz na mnie - powiedział cicho chwytając mnie za podbródek zmuszając mnie tym samym żebym na niego spojrzała.
Jego oczy były ciemne. O wiele ciemniejsze niż w szkole. Uh...Przecież to nie możliwe. Na pewno mi się tylko wydaje.
- Stresujesz się? - spytał patrząc mi w oczy.
- Czym? - odpowiedziałam pytaniem.
Mój głos lekko drżał, a oddech był przyśpieszony.
- Jutrzejszym konkursem - odpowiedział.
- Trochę - powiedziałam.
- Będę cię obserwować - szepnął mi do ucha przez co moje ciało przeszły dreszcze.
Kiwnęłam lekko głową, ale czułam, że zaraz chyba zemdleje. Jego głos, jego zapach, jego wygląd...On.
- Jesteś teraz moja kochanie - powiedział odsuwając się ode mnie.
Że co?! Co to znaczy? On oszalał czy co?
- Masz dziewczynę - wyszeptałam.
Nadal było mi słabo mimo, że się już odsunął. Harry uśmiechnął się tajemniczo i wsiadł do auta. Policzyłam do 10 na uspokojenie i ruszyłam w stronę mojego domu. "Jesteś teraz moja kochanie" Co to kurwa znaczy?!

***

Obudziłam się około 8.00. Nadal nie mogłam uwierzyć, że Harry. Tak. Ten Harry odwiózł mnie do domu. Nadal nie rozgryzłam jego wczorajszych słów, ale mimo to uśmiechnęłam się lekko sama do siebie. Ana ogarnij się! On ma dziewczynę kretynko! Tak mózgu. Jak zwykle wszystko psujesz. Westchnęłam cicho i wyszłam z ciepłego łóżka. Ruszyłam do łazienki myśląc o dzisiejszym konkursie. Do tej pory byłam pewna, że potrafię śpiewać, ale teraz kiedy mam zaśpiewać przed wszystkimi to trochę mnie przytłacza. Boje się kompromitacji przecież zawsze byłam szarą myszką. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w ciuchy przygotowane na dzisiejszy dzień. Ułożyłam włosy, które opadały luźnymi falami na moje ramiona. Spojrzałam ostatni raz w lustro i zbiegłam na dół.
- Cześć mamo! - powiedziałam pogodnie, gdy zauważyłam moją rodzicielkę w kuchni.
- Hej. Chcesz płatki? - zapytała z uśmiechem.
- Zawsze - odpowiedziałam siadając przy stole.
- To co? Dzisiaj twój wielki dzień - powiedziała stawiając przede mną miskę z mlekiem i płatkami.
- Teoretycznie - westchnęłam mieszając łyżką w misce.
- Ej. Głowa do góry - odpowiedziała siadając naprzeciwko mnie.
- Staram się, ale... Co będzie jeśli nie dam rady zaśpiewać? - spytałam.
- Nie myśl o tym. Jesteś wspaniała - odpowiedziała moja mama.
Uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam jeść moje płatki.
- Okey ja lecę - oznajmiłam, gdy zjadłam już śniadanie.
Pobiegłam na górę i wzięłam moją torbę z książkami. Pożegnałam się z mamą i wyszłam do szkoły. Włożyłam słuchawki i puściłam muzykę, która zawsze pomagała mi w trudnych chwilach. Zawsze marzyłam, żeby zrobić coś wielkiego. Żeby stać się historią i pomagać innym w problemach po prostu przez muzykę. Dzisiaj na konkursie zaśpiewam piosenkę mojego autorstwa, która w niewielkiej części opowiada o moim życiu. O tym co minęło. O moich ciemnych chwilach w życiu. Po 20 minutach byłam już w szkole. Teraz tylko przebrnąć przez matematykę, angielski, historię, niemiecki, biologie i chemie. Westchnęłam i ruszyłam pod klasę. Pogadałam chwilę z Allie, Kate i Re po czym przyszła moja pani od matmy i musiałam iść na lekcje. Przez cały dzień siedziałam na lekcjach zamyślona. Liczył się tylko konkurs. Moja szansa. Kiedy wreszcie usłyszałam dzwonek, który kończył moją ostatnią lekcję przed konkursem szybko wybiegłam z klasy i udałam się do sali gimnastycznej gdzie miał odbyć się konkurs. Rozejrzałam się po sali i ujrzałam Harrego. Spuściłam wzrok i ruszyłam przed siebie.
- Anastasia! Chodź tutaj kochaniutka! - zawołała mnie moja wychowawczyni.
- Tak? - spytałam podchodząc do niej.
- Chodź ze mną - odpowiedziała.
Poszłam z nią za kulisy.
- Wchodzisz po tym, jak cię wywołają - oznajmiła i zostawiła mnie samą.
Nerwy zaczęły dawać o sobie znać. Wzięłam głęboki oddech i przymknęłam oczy. Nagle usłyszałam, że konkurs się zaczyna. Siedziałam cierpliwie za kulisami czekając aż mnie wywołają.
- A teraz przed państwem kolejny uczestnik. Harry Styles, który zaśpiewa piosenkę "Counting Star"! - zapowiedział jakiś facet, który prowadził konkurs.
- Życz mi powodzenia - powiedział Styles kiedy przechodził obok mnie.
Po chwili był już na scenie. Rozbrzmiała muzyka i zaczął śpiewać.

"Ostatnio, ostatnio niewiele sypiam
Śnię o tym, kim moglibyśmy być
Ale kochanie, modliłem, modliłem się mocno
Postanowiłem, że koniec z liczeniem dolarów
Będziemy liczyć gwiazdy
Tak, będziemy liczyć gwiazdy

Życie jest
jak rozkołysana winorośl
Więc rozkołysz moje serce
Na mojej twarzy błyskają sygnały
Szukaj a na pewno je znajdziesz
Stary, ale jeszcze nie tak stary
Młody, ale nie tak zuchwały
I nie sadzę, że świat jest sprzedany
Po prostu robię to co nam kazano

Czuję się tak dobrze
Postępując źle
I czuję się tak źle
Postępując dobrze
Nie mógłbym skłamać, nie mógłbym skłamać, nie mógłbym skłamać
Wszystko co mnie zabija, sprawia, że czuję że żyję

Ostatnio, ostatnio niewiele sypiam
Śnię o tym, kim moglibyśmy być

Postanowiłem, że koniec z liczeniem dolarów
Będziemy liczyć gwiazdy..."




Jego głos był wspaniały. Lekko zachrypnięty, delikatny, ale też silny. Czy ja też jestem na tyle dobra, żeby się z nim mierzyć? Czy mój głos mu dorówna? Zaczęły mnie męczyć wątpliwości. Chciałam zrezygnować. Co ja mogę zdziałać wśród tylu osób, które śpiewają lepiej ode mnie? Słyszałam, jak uczniowie zebrani na sali biją brawo i gwiżdżą. Harry zszedł ze sceny z szerokim uśmiechem. W sumie nie ma się co dziwić. Jest gwiazdą. Spojrzał na mnie i puścił mi oczko na co wywróciłam oczami. 
- Kolejna uczestniczka to Anastasia Jones, która zaśpiewa własną piosenkę pod tytułem "Warrior"! - oznajmił prowadzący.
Wzięłam głęboki oddech, rzuciłam przelotne spojrzenie Harremu i weszłam na scenę.
- O! Jones! Wątpię, że coś potrafisz! Ustąp sceny ludziom z talentem! - usłyszałam krzyk jakiegoś chłopaka.
Fakt. Nie jestem zbyt lubiana w szkole. Ustawiłam mikrofon i niepewnie usiadłam przy fortepianie. Zaczęłam grać i nagle wszystkie moje wątpliwości znikły. Liczyła się tylko muzyka. W końcu zaczęłam śpiewać. Włożyłam w to całe moje serce i dusze jakby to była ostatnia piosenka, którą zaśpiewam w życiu.

"To historia, której nigdy nie opowiedziałam
Muszę to z siebie wyrzucić, by pozwolić temu odejść
Muszę przywrócić w sobie to światło, które ukradłeś
Jesteś kryminalistą
Kradniesz jakbyś był profesjonalistą

Cały ból i prawdę
Noszę jak bliznę po bitwie
Taka zawstydzona, taka zmieszana, byłam załamana i zdruzgotana

Teraz jestem wojowniczką
Teraz mam grubszą skórę
Jestem wojowniczką
Jestem silniejsza, niż kiedykolwiek byłam
A moja zbroja jest ze stali, nie przebijesz się
Jestem wojowniczką
I już nigdy więcej nie będziesz mógł mnie zranić

Powstałam z prochu, płonę jak ogień
Możesz zatrzymać swoje przeprosiny, jesteś niczym prócz kłamcą
Mam wstyd, mam blizny
Których nigdy nie pokażę
Jestem ocalona
Na więcej sposobów niż myślisz

Bo cały ból i prawdę
Noszę jak bliznę po bitwie
Taka zawstydzona, taka zmieszana
Nie jestem załamana albo posiniaczona

Bo teraz jestem wojowniczką..."





Kiedy skończyłam nastała zupełna cisza. Na widowni zobaczyłam kilka dziewczyn ze łzami w oczach. Może wiedzą jakie emocje chciałam przekazać? Wstałam od fortepianu i ruszyłam za kulisy. Wątpię, że przejdę dalej. 
- To już wszyscy uczestnicy. Teraz sędziowie muszą naradzić się kto przejdzie dalej. - oznajmił prowadzący. 
Siedziałam zrezygnowana za kulisami. To się nie uda. Po co w ogóle startowałam w tym konkursie? 
- Byłaś wspaniała - usłyszałam za plecami znajomy głos.
- Ty byłeś sto razy lepszy - odpowiedziałam odwracając się twarzą do Harrego.
- Ty przekazałaś emocje - powiedział podchodząc do mnie bliżej.
- Sądzisz, że to jest ważne dla tych ludzi? Nie ważny jest tekst. Nie ważna jest historia i emocje. Ważna jest chwytająca melodyjka i niezbyt dołujący tekst - odpowiedziałam przeczesując włosy ręką.
- Nie wszyscy tak uważają. W muzyce ważne są emocje, które umiesz przekazać - powiedział chwytając moją dłoń.
Spojrzałam mu w oczy i lekko się uśmiechnęłam.
- Sędziowie mają już decyzję. Prosimy wszystkich uczestników na scenę - powiedział prowadzący.
- Musimy iść - oznajmiłam cicho wyrywając dłoń z uścisku Harrego.
Ruszyłam na scenę, a za mną Harry i jeszcze kilka osób.
- Jako sędziowie mogliśmy wybrać tylko dwie osoby, które przejdą dalej. Pierwsza z nich to...Harry Styles - oznajmiła jakaś pani z jury.
Harry ukłonił się lekko i stanął z boku.
- A drugą osobą jest...Anastasia Jones - powiedziała.
Otworzyłam szeroko oczy. Ja? To niemożliwe. Stanęłam obok Harrego nadal nie mogąc uwierzyć w to co się dzieje.
- Udało nam się - szepnął do mnie Styles uśmiechając się lekko.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na początek chciałabym was przeprosić, że musieliście tyle czekać na rozdział, ale przed świętami w szkole miałam urwanie głowy i każdą wolną chwile spędzałam na naukę. Mam nadzieje, że kolejny rozdział zajmie mi mniej czasu i dodam go szybciej.
Jeśli chcecie usłyszeć piosenki, z których brałam tekst to macie tutaj:
To śpiewał Harry:  http://youtu.be/hT_nvWreIhg
To śpiewała Ana: http://youtu.be/iY43prr2_Ys
Miłego czytania Marry xx

niedziela, 15 grudnia 2013

Chapter I


Siedziałam znudzona na lekcji historii. Czemu los mnie tak pokarał i mam lekcje z dyrektorem? Chociaż w sumie miało to też dobre strony. Często wychodził z klasy, żeby załatwiać jakieś sprawy, a my zostawaliśmy sami z jakąś bibliotekarką.
- Anastasia! - z zamyślenia wyrwał mnie ostry głos nauczyciela.
- Tak proszę pana? - spytałam spoglądając na niego.
- Zadałem ci pytanie - odpowiedział krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Ja...przepraszam. Zamyśliłam się - powiedziałam marząc o tym, żeby zniknąć z klasy.
- A nad czym tak myślałaś? - zapytał.
- Ja...myślałam...- zaczęłam się jąkać, ale z opałów wybawiło mnie pukanie do drzwi.
- Proszę! - krzyknął pan Collins.
Do klasy wszedł wysoki i szczupły chłopak. Brązowe loki na jego głowie ułożone były w nieładzie. Jego pełne usta układały się w drwiący uśmieszek, a zielone oczy nie wyrażały jakichkolwiek uczuć. Biała koszulka idealnie opinała jego umięśniony tors, a czarne rurki podkreślały jego długie nogi. Podszedł pewnym siebie krokiem do pana Collinsa trzymając ręce w kieszeniach spodni.
- Pani Dallas mnie przysłała - powiedział.
Jego głos był głęboki i lekko zachrypnięty. Rzucił mi szybkie spojrzenie przez co moje ciało przeszły dreszcze.



- Co znowu zrobiłeś Styles? - zapytał  lekko znudzony dyrektor.
- Nic. Mała bójka - odpowiedział obojętnie Styles.
- Z kim? I dlaczego? - dyrektor zadał kolejne pytania zachowując względny spokój.
- z Carlosem Riddem. Przywalał się do mojej dziewczyny - odpowiedział lokers.
Czyli ten ideał oddał już swoje serce innej. Spuściłam wzrok nadal dyskretnie podsłuchując rozmowę chłopaka z panem Collinsem. Z resztą tak samo, jak cała klasa.
- Uważaj na słownictwo chłopcze - powiedział dyrektor spoglądając na Stylesa znad okularów.
- Dobrze. Ale nie pozwolę, żeby ktokolwiek narzucał się mojej dziewczynie - odpowiedział loczek.
- To naprawdę szlachetne Harry, ale jesteś w klasie maturalnej i powinieneś wziąć się za naukę, a nie wdawać się w bezsensowne bójki - powiedział Collins.
- Tak. Tak. Tak. Mogę już iść? - zapytał zniecierpliwiony Styles.
- Owszem, ale zostajesz dzisiaj po lekcjach. Tak samo, jak panna Jones - odpowiedział dyrektor.
Uniosłam głowę na dźwięk mojego nazwiska. Napotkałam wzrok Harrego, który lustrował mnie od góry do dołu.
- Mogę zostać po lekcjach jutroo? - spytałam błagalnym tonem.
- A czemu nie dziś? - odpowiedział pytaniem na pytanie dyrektor.
- Bo dzisiaj nie mogę. Pomagam mamie w zaplanowaniu świąt - powiedziałam.
- To pomożesz po odbyciu kary. Koniec tematu. A ty Styles spływaj na lekcje - zarządził pan Collins.
No świetnie! Będę musiała odsiedzieć jakąś bez sensowną karę. Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę spakowałam się szybko i wybiegłam z klasy. Wyjęłam komórkę z kieszeni spodni i wybrałam numer mamy.
- Halo? - po trzech sygnałach rozległ się głos mojej rodzicielki.
- Słuchaj mamuś. Dzisiaj będę później w domu, bo muszę zostać dłużej w szkole. - powiedziałam wchodząc na stołówkę.
- Dobrze skarbie. Pa pa - odpowiedziała moja mama i rozłączyła się.
Schowałam telefon z powrotem do kieszeni jeansów i ruszyłam do stolika gdzie siedziały moje przyjaciółki.
Pierwsza z nich to Kate. Ma ciemno brązowe włosy, czekoladowe oczy i uroczy uśmiech. Zawsze mogę na nią liczyć nawet jeśli potrzebuje pomocy do realizacji najbardziej debilnych planów. No i co tu dużo mówić? Kocham ją, jak siostrę. Druga to Allie. Wysoka szatynka z niebieskimi oczami i słodką buźką. Jest totalnie porąbana. Zawsze ma głupie pomysły i wszyscy ją uwielbiają. Trzecia to Victoria. W zasadzie mówimy do niej "Tori", "Re" albo po prostu "Vicki". Jest naprawdę śliczna, ale zawsze zaprzecza. Ma brązowe włosy i cudowne niebieskie oczy. Czasami ma mroczne dni, kiedy gada tylko o smutnych rzeczach, ale większość czasu jest szaloną imprezowiczką. Uwielbiam chodzić z nią na dyskoteki do klubów. Niestety czasem przez swoje imprezowe życie zaniedbuje szkołę, ale stara się być pilną uczennicą. Usiadłam obok nich podpierając głowę na ręku.
- Ktooś tu nie ma humooorkuuu. Czyżby Ana? - odezwała się Kate machając mi czekoladą przed nosem.
- Ugh...Nienawidzę Collinsa. - powiedziałam naburmuszona.
- A co ci zrobił? - spytała Tori.
- Kazał mi zostać dzisiaj po lekcjach. Po prostu cudownie! - odpowiedziałam zataczając palcem kółka na stoliku.
- Oh kochanie...Przesiedzisz swoje i jakoś przeżyjesz - powiedziała Allie.
- Doobra. Mniejsza z tym. Widziałam fajnego chłopaka. Niestety ma już dziewczynę. No i jest w trzeciej klasie. - oznajmiłam.
- Uważaj na chłopaków ze starszych klas czasami są naprawdę chamscy - powiedziała Kate.
Gadałam z dziewczynami do dzwonka, a potem ruszyłam na matematykę. Naprawdę nie rozumiem, jak Kate może lubić ten przedmiot. Przecież to zło wcielone. Weszłam do klasy, a moją głowę zaprzątała tylko jedna myśl. Zostały mi tylko dwie godziny lekcyjne do odbycia kary. I będzie tam on...

***

- Jestem panie dyrektorze - oznajmiłam wchodząc do klasy, w której kilka osób łącznie ze mną odsiadywały karę. Szłam pomiędzy ławkami chcąc usiąść na samym końcu. Minęłam całującą się parkę.
- Tylko się nie zjedzcie się nawzajem - warknęłam pod nosem wywracając oczami i siadając w ostatniej ławce.
- Coś ci nie pasuje dziewczynko? - spytała dziewczyna, która jeszcze przed chwilą była przyssana do swojego chłopaka.


Wyglądała na wysoką chociaż trudno to stwierdzić bo siedziała na krześle. Miała blond włosy i chyba zielone oczy. Jej dość ostry makijaż od razu przyciągał wzrok. Cholera. Jest piękna.
- Wiesz...To raczej nie miejsce na randki - odpowiedziałam opierając się plecami o oparcie krzesła.
- Nie twoja sprawa co tu robię! - niemal że krzyknęła blondynka wstając z kolan swojego chłopaka.
- Amy spokojnie - usłyszałam zachrypnięty głos, który całkiem niedawno wywołał u mnie dreszcze na całym ciele.
Poruszyłam się niepewnie na krześle widząc, jak chłopak wstaje i odwraca się twarzą do mnie przyciągając do siebie swoją dziewczynę.
- Panna Jones - powiedział z lekkim uśmieszkiem na twarzy.
- Pan Styles - odpowiedziałam przygryzając nerwowo wargę.
- Znacie się? - spytała Amy unosząc brew.
- Taaak. Z widzenia - odpowiedział Styles.
Pokiwałam głową potwierdzając jego słowa. Nagle do klasy weszła moja wychowawczyni. Stanęła na środku klasy i poprosiła o ciszę.
- A więc...Kto zapisał się na konkurs wokalny? Wiem, że na pewno ty Anastasio, bo jesteś w mojej klasie. Ktoś jeszcze? - spytała rozglądając się po klasie.
Rękę podniósł jedynie Harry. Spojrzałam na niego zdziwiona. To niemożliwe żebyśmy brali udział w tym samym konkursie. To nie może być prawda.
- Wspaniale. Konkurs odbędzie się jutro o 17.00. - oznajmiła i wyszła.
Harry i jego dziewczyna usiedli z powrotem w ławce. Co jakiś czas patrzyłam, jak się razem śmiali albo całowali. Po dwóch godzinach męczarni mogłam wyjść do domu. Włożyłam kurtkę i kozaki po czym szybko wyszłam ze szkoły. Na dworze było już ciemno, a śnieg dodatkowo utrudniał moją wędrówkę. Nagle obok mnie zatrzymał się czarny samochód.
- Podwieźć cię? - z auta wychylił się Harry.
Przez moment patrzyłam na niego zdziwiona, ale po chwili pokręciłam przecząco głową.
- Nie, dzięki. Dam radę - powiedziałam.
- Nie wygłupiaj się. Wsiadaj - odpowiedział otwierając mi drzwi.
Po chwili wahania wsiadłam z nim do samochodu.
- Gdzie jedziemy? - spytał z szerokim uśmiechem odpalając auto.
- Emm musisz skręcić w prawo, a potem cały czas prosto aż do skrzyżowania, a następnie skręcasz w lewo i tyle. - odpowiedziałam.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest rozdział 1 ^^ Mam nadzieje, że się spodoba. Marry xx


sobota, 14 grudnia 2013

Prolog


Kochany pamiętniku!
Nie wiem co się dzieje. Jeszcze niedawno ukrywałam się w gimnazjum przed "paniami chodzące perfekcje", chodziłam do psychologa, cięłam się, miałam bulimię i udawałam, że jest w porządku uśmiechając się sztucznie do każdego. Sądziłam, że jeśli będę udawać przed wszystkimi szczęśliwą to w to uwierzą. Nie myliłam się. A teraz? Dobre pytanie. Co teraz dzieje się w moim życiu gdy jestem 
już w pierwszej liceum? No cóż zrobiłam dwa tatuaże, które zakrywają moje blizny na nadgarstkach, jem normalnie, nie potrzebuje psychologa, mam przyjaciółki i coraz częściej szczerze się uśmiecham. Czego chcieć więcej? Rodziny. Moi rodzice są w separacji od lat i nadal nie potrafią normalnie ze sobą rozmawiać. Ale to jeszcze mogę znieść. Najgorsze jest to, że spotkałam anioła, którego pokochałam nie zamieniając z nim ani słowa. Tak pamiętniczku. Anioła, który oddał swoje serce innej. Chociaż czuje, że moja przyszłość wiąże się z jego przyszłością. Czuje, że on nie do końca jest tym za kogo go uważam. Wiem, że niebezpieczeństwo i tajemnica związana z nim wisi w powietrzu. Wisi nade mną....
ANASTASIA JONES ♥♥

"Nie mogę spać tej nocy

Rozbudzona i tak zmieszana
Wszystko jest w porządku
Ale jestem posiniaczona

Potrzebuję głosu do naśladowania
Potrzebuję światła, które zaprowadzi mnie do domu
Tak jakby potrzebuję bohatera, czy to ty?
Nigdy nie patrze na las, jak na pojedyńcze drzewa
Twoja melodia naprawdę mogłaby mi się przydać
Kochanie, jestem trochę ślepa
To chyba czas, abyś mnie znalazł

Czy mógłbyś być moim słowikiem?
Zaśpiewaj dla mnie, wiem, że tam jesteś
Mógłbyś być moim zdrowym rozsądkiem
Przynieś mi pokój, śpiewaj mi do snu
Powiedz, że będziesz moim słowikiem

Niech ktoś coś do mnie powie
Bo czuję się tutaj jak w piekle
Potrzebuję twojej odpowiedzi, jestem przytłoczona..."


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Soł. Jest prolog ^^ mam nadzieje że wam się spodoba. Pierwszy rozdział pojawi się niebawem ;) Marry xx

Filmik

Oto zwiastun mojego bloga. Mam nadzieję, że się spodoba :* ♥ Marry

-